Trzymaj moje dłonie, czuję, że tonę, tonę bez Ciebie.
I moim zdaniem, wszystko jest do niczego, do niczego bez Ciebie.
I moim zdaniem, wszystko jest do niczego, do niczego bez Ciebie.
Gdybyś tylko mógł mnie ocalić.
Tonę w wodach mojej duszy...
Tonę w wodach mojej duszy...
Chciała to zrobić. Pierwszy raz w
życiu chciała ze sobą skończyć. Uznała śmierć za jedyną możliwą formę ucieczki.
Nie chciała odczuwać tego paraliżującego umysł bólu. Miłość była zabójczym uczuciem.
Powodowała niewyobrażalnie wielki ból, przeszywający całe jej wnętrze. Dławi
się nią, każdy oddech jest cięższy, krztusi się zbawiennym tlenem. Dlaczego? Bo
drastycznie ogromna tęsknota za Argentyńczykiem nie pozwala jej na normalne
funkcjonowanie. Miłość przyszła do niej szybko. Równie szybko ją zniszczyła. A
teraz? Teraz ją zabije.
Są takie chwile, kiedy nawet łzy nie dają tak
potrzebnego ukojenia. Nie ma nic. Jest pustka. Chciałaby, żeby tu przyszedł.
Odwiódł ją od tego chorego pomysłu, wziął w ramiona, zabrał z tego parszywego
miejsca. Otarł jej mokre policzki, pocałował w czoło i powiedział, że będzie
dobrze. Ale on tu nigdy się nie pojawi. Już nigdy go nie zobaczy. Nigdy nie
spojrzy w jego piwne tęczówki, nigdy nie usłyszy jego głosu, tak przyjemnego
dla uszu..
Czy to koniec? Czy to wszystko
tak się skończy? Umrze wraz z tym rozczarowującym uczuciem, że pomimo jego
błędów, pomimo ran, jakie jej zadał, ona wciąż go kochała. Tęskniła. Pragnęła
go. Chciała mieć go obok siebie. Marzyła, by zasypiać w jego ramionach, budzić
się każdego dnia u jego boku, mieć wiecznie przed oczami jego uśmiech - lek na
zło całego świata...
Coś blokowało ją przed
zakończeniem tej historii. Coś nie potrafiło jej tak po prostu oprzeć się o tą
zardzewiałą barierkę i spaść w ciemną toń. Zachłysnąć się darem życia i osunąć w otchłań. To przecież takie łatwe. Głos w
głowie krzyczy niemiłosiernie, nawołując: "Skacz! Skacz! Skacz! Nie masz
nic do stracenia. Skacz!"
Tak łatwo się poddać? Tak po
prostu?
A teraz tak bardzo potrzebuję, żeby ktoś mnie przytulił,
przytulił i nic nie mówił.
Chcę wiedzieć, że ktoś jest obok, chcę móc wypłakać się i opowiedzieć,
jak bardzo jest mi źle.
Bo jest źle, tak cholernie pusto i smutno.
Osuwa się na brudną ziemię.
Siedzi na zimnym podłożu i odkrywa materiał bluzy, by spojrzeć na mniej lub
bardziej widoczne rany na przedramieniu.
- Walczyłam... - mówi cicho,
delikatnie wodząc palcem po wciąż szczypiących bliznach. Jej policzki ciągle
spowite są łzami, a w głowie przelatują wspomnienia z okresu, kiedy naprawdę
była szczęśliwa. A teraz? A więc po to żyć? Żyć, by na nowo odkrywać stare blizny,
siedzieć w przeszłości? Żyć, żeby cierpieć?
Ile warta jest miłość? Ile warte
jest to uczucie, tak silnie destrukcyjne i równie piękne? Jaka jest cena
miłości? Chyba mogła już sobie odpowiedzieć na pytanie. Czasem ceną za miłość
jest cierpienie.
- Jaśmina? - czyjś głos oderwał
ją z tych paskudnych rozmyślań.
Naprawdę?
Urywek drugi. :)
Będzie tak monotonnie i z wiecznymi rozmyślaniami. Będzie.
Ma tak być. :)
Wybaczcie, że dopiero teraz, ale nie było mnie w domu.
Kolejne rozdziały będą pojawiać się w piątki.
Ładną mamy grupę na MŚ, co? :)
Buuuziaki:*
Druga!:D
OdpowiedzUsuńDobra, nie wytrzymam do piąteczku, aż nie dowiem się kim jest osoba na końcu! Wiele myśli mam, ale nie wiem czy to tak będzie.
UsuńOna sama powinna jakoś funkcjonować. Ciężko jest, fakt, ale nie wolno się poddawać, tylko trzeba walczyć do końca.
Nawet nie wyobrażam sobie jak Jaśmina musi cierpieć. Kocha, dalej cholernie kocha kogoś z kim prawdopodobnie już być nie będzie. Najgorsze to jest właśnie to co przydarzyło się jej, wpaść w taką rozpacz, taką depresję ,że zaczyna się, jak w jej przypadku, niszczyć samego siebie. Z pewnością do tego mogło doprowadzić to ,że nie miała nikogo takiego obok kto pomógłby jej to przejść, a jeśli ktoś taki był to nie potrafił jej pomóc. Na końcu, wydaje mi się ,że to nie będzie pan przez którego o mało co nie zakończyła dopiero swojego życia.
OdpowiedzUsuńŚciskam ♥
Masz mnie właśnie tą monotonia i rozmyślaniami. Ach, i piosenką w tle ♥ (czo to? :))
OdpowiedzUsuńJaśmina nie potrafi funkcjonować bez obiektu swoich uczuć i potrafię to zrozumieć. Szkoda mi jej, bo nikt nie zasługuje na takie emocje.
Damien Rice - 9 crimes :)
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie kim jest tajemniczy, zapewne po części wybawicielski, osobnik, wymawiający w ostatniej chwili zawahania głównej bohaterki jej imię. Mam nadzieję, że będzie to Uriarte, a nie Conte... Pojęcia nie mam dlaczego, ale takie mną targają emocje, haha.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, ściskam <3 Wiesz, gdzie mnie szukać i takie tam.
Pamiętaj o 15.02., Zuza :*
suuuuuuuuuuper <3 czekam na cd, kiedy bedzie? zycze weny ツ
OdpowiedzUsuń