poniedziałek, 20 stycznia 2014

Łza pierwsza.



Tak bardzo chciałbym, żeby jutro mogło się to zmienić.

Cierpiał. Jak bardzo? Cholernie mocno. Wiedział, że cierpi ze swojej winy. Gdyby jakiś czas temu nie popełnił tego okropnego błędu, dziś byłby szczęśliwy. Jego rozpacz osiągnęła apogeum, kiedy po zmianie klubu i przechadzki po nowym, polskim mieście, spotykał ją. Tak, widział jej podkrążone oczy, zapadniętą twarz. Widział, jak przemierzała bełchatowskie chodniki szybkim krokiem, nie zwracając uwagi na cokolwiek. Myślała, że jej nie widzi. Ale zanim zdążył zastanowić się nad jakimkolwiek ruchem, znikała. Pochowała już cię w swojej świadomości, próbując żyć dalej. Ale czy jej się udawało? Oddałby wszystko, żeby dowiedzieć się, jak sobie radzi. Oddałby jeszcze więcej, aby zapewnić jej szczęście. Jednak co mógł zrobić? Mógł jedynie cierpieć, wiedząc, że zniszczył jej życie. 

Nie ma Cię gdy moje życie spada w dół,
nie ma Cię gdy wszystko łamie się na pół.
Nie ma Cię i nie wiem już gdzie jesteś, ale dobrze,
że nie wiesz co u mnie, bo pękłoby Ci serce.

Płakała. Jak często? Praktycznie cały czas. Wylewała swój ból poprzez hektolitry łez, nie potrafiąc pogodzić się z zaistniałą sytuacją. Nie dawała rady. Nie chciała żyć bez jego osoby. Nie mogła znieść jego widoku. Dławiła się własnym oddechem. Chciała po prostu odejść, przestać czuć, cierpieć. Nie miała już siły na kolejne dni, brakowało jej odwagi na wychodzenie z domu. Jej przeguby pokrywały świeże rany, będąc przedłużeniem starych blizn. Nie można zliczyć, jak często słone łzy rozcieńczały szkarłatną ciecz. Nie wytrzymywała. Ból przestał dawać jej ukojenie. Nie pozwalał już jej na błogie odprężenie psychiczne, nie. Tęskni za nim i to ją zabija. 

Pewnego dnia nie wytrzymuje tego cholernego poczucia samotności, braku jego osoby. Jest noc, ciemna, bezwietrzna noc. Gwiazdy tańczą na niebie, a w powietrzu unosi się orzeźwiający zapach po jesiennym deszczu. Można rzec, piękna aura. Idzie powolnym krokiem, delektując się.. ostatnimi minutami życia. Wędruje na opuszczony most, a bynajmniej na taki, którym mało kto się przechadza o północy. Opiera się o zardzewiałą barierkę, oddzielającą ją od ciemnej toni rwącej wody.
- Przepraszam każdego, kogo zraniłam. Przepraszam wszystkich, których zawiodłam. Przepraszam przyjaciół, których odrzuciłam. Przepraszam bliskich, których zostawiłam. Przepraszam tych, którzy cierpieli z mojego powodu. Przepraszam cię Facundo, za to, że cię kochałam. - mówi cichym głosem i coraz zuchwalej opiera się o barierę. - Przepraszam was wszystkich...  



PRZEPRASZAM ZA ZWŁOKĘ.
Szkoła mnie ostatnio dobiła i nie miałam nawet czasu na cokolwiek.
Ale już ferie, także przybywam:)

Co do kolejnego rozdziału to myślę, że pojawi się w okolicach środy/czwartku.
Mam ferie, wyjeżdżam. Potem już postaram się regularnie.

Mam nadzieję, że ktoś to czyta. 

Buziaki, 
Joan.

 

6 komentarzy:

  1. Zapowiada się cholernie ciekawie, ciekawe co ona zrobi... czekam z niecierpliwością na kolejny. :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Z lekkim zapłonem jestem i czytam!:D

    OdpowiedzUsuń
  3. wowwwww ciekawe co edzie dalej zgaduja ze ktos ja powstrzyma czekam na cd
    ~ Doma

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć, siostra. Wiesz, że z każdym twoim opowiadaniem moja psychika jest w coraz gorszym stanie, prawda? Nie? To już wiesz. Ja niedługo nie wyrobię. U ciebie albo się zaczyna dramatem albo nim kończy. Bez śmierci, wypadku albo czegokolwiek w tym typie nie ma Asiowego opowiadania.
    Kocham, kocham, kocham, jak tweety Dimy, jak moje fazy, jak posta o Nicolasie. Kocham całym swoim nie zawsze szczerym i przeważnie skamieniałym dla całego świata (oprócz tej siatkarskiej części) serduszkiem.
    Natknęłam się na kawałek wywiadu z Carsonem i jego "A mi tam ciągle zimno"... Udzielał go, jak było jeszcze na plusie. Clark nam zamarza!
    Pozdrawiam, Zuza :)
    Tumblra nie ma, bo za krótko.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo podobają mi się początkowe rozdziały.
    Jestem ciekawa co będzie dalej ... Hmm nie mogę sie doczekać :)
    Super :)

    OdpowiedzUsuń